Kiedy wspominam, a czasem wspominam dawne czasy, by podsumować wnioski, to dochodzę do jednego istotnego punktu… Nie wiedziałem do końca, czym jest miłość. Tak wiesz, w czystej postaci, krystalicznie czysta… Po prostu nie wiedziałem, jak to jest kochać.
I tutaj zaczęło się droga pełna przygód do poznania siebie i zrozumienia wielu rzeczy. Droga pełna trolli, orków, smoków, zamków otoczonych lawą, ciemnych lasów przepełnionych potworami, wiedźm na miotłach, przygrubych mnichów…
Długa droga, o to mi chodzi.
Parę razy zdarzyło mi się obudzić obok kogoś i nie poczuć nic, poza niepokojem. Przeświadczeniem, że to nie ten czas, nie ten człowiek, nie to miejsce i przede wszystkim, nie ten ja…
I nie żebym się wybielał, bo sam spierdoliłem kilka fajnych relacji, zraniłem kilka kobiet, kilka zraniło mnie, ale raczej nie wyszło na remis, bo w tym nie ma zwycięzców czy przegranych.
Wszystko oscylowało wokół tego, że żyłem obok siebie, a nie ze sobą, nie z kimś, a obok kogoś.
Wydawało mi się, że miłość jest wtedy, kiedy wszystko ma swoje miejsce, wszystko jest piękne… Chujowe to jest, wiem…
Dzisiaj, chociaż ciągle się uczę, wydaje mi się, że w miłości chodzi o to, że stoisz za drugim człowiekiem murem, cokolwiek się dzieje, że to nie jest suma deklaracji, a spełnionych słów. Nie tylko to, co piękne, ale to, co boli i przez co trzeba przejść razem, nie puszczając swoich rąk.
Teraz, w tym momencie, miłość dla mnie to niepewność, jednak przepełniona spokojem.
To stan, kiedy nigdy do końca nie jesteś pewnym drugiej osoby, bo kiedy czujesz się zbyt pewnie, to zaczynasz odpuszczać. Jest tak co? Dla wielu największym pewnikiem jest małżeństwo. Tak, jakby włożenie obrączek na palec, było gwarantem wiecznego kochania.
Gówno prawda. Ja mam na myśli ten mili procent niepewności, że kiedy zacznie zapominać o drugim człowiek, źle go traktować, to ten ktoś odwróci się na pięcie i odejdzie na krok, potem na kolejny, kolejny i w okamgnieniu stracicie się z oczu.
Wierzę też, że ten człowiek, z którym chcesz być. CHCESZ, jest kluczowe, bo często ludzie mówią „potrzebuję”. Potrzeby się zaspokaja, są czystą fizjologią, miłość jest bardziej złożona i zaczyna się CHCENIA siebie i lubienia siebie. Zacznij, od LUBIĘ CIĘ: lubię spędzać z Tobą czas, lubię patrzeć Ci w oczy, lubię Twój głos, lubię…, lubię…, lubię… i kiedyś, jeśli wszystko zagra ze sobą, to LUBIĘ CIĘ, nawet nie wiecie kiedy, rozkwitnie w KOCHAM. Wówczas ten człowiek już będzie Twoim najbardziej ulubionym człowiekiem na świecie. To ważne. Tak myślę.
I jak masz już tego swojego ulubionego człowiek, to ten człowiek z całymi swoimi uczuciami jest dla Ciebie ważny… I uczucia jego też są ważne. Jeżeli coś się dzieje, to nie ignorujecie swoich uczuć, tylko zaczynacie zapierdalać, żeby znaleźć źródło i je wyeliminować. Kolejny aspekt zakłada wzajemną odpowiedzialność za relację, jesteście w tym we dwoje, ja się + ty się starasz. Kiedyś wydawało mi się, że zawsze jedna strona powinna być odpowiedzialna i ciągnąć związek… Teraz już sobie na to nie pozwalam.
Rozmowa, taka szczery, kwintesencja, o tym pisałem już wielokrotnie. Na bazie tego, wspomniałbym o nieranieniu się. Znaczy to to, że cokolwiek się dzieje, nie atakuje siebie nawzajem, pozostaje między Wami szacunek.
Bardzo często jest tak, że ludzie po jakimś czasie, zarzucają sobie, że druga osoba jest nie taka, jak chcą, żeby była. Po pierwsze, ten człowiek, z którym się wiązało, zawsze taki był, miał swój zestaw zalet i wad, a z drugiej jednak strony miłość polega na wzajemnym doskonaleniu dla siebie. Jednak każdy to robi względem własnego ja, bez przymusu, to czysta chęć, bo zmiany na siłę prowadzą do katastrofy.
Jest jeszcze jedna sprawa, która wynika trochę z pracy nad sobą. Właściwie mogłem od tego zacząć. Wchodząc w relację, powinno się mieć świadomość, że wchodzi się w nią całkowicie. Nawet jeśli zakłada to „odkrycie emocjonalne”, czyli to, że dana osoba wiem o Tobie tyle, że może Cię bardzo dotkliwie zranić… Jednak uważam, że tylko takie 100% relacje mają szansę powodzenia. Ryzyko jest, ale czym jest miłość bez ryzyka.
Nie myślę, że wyczerpałem temat, ale wiem, że wciąż do uzupełniam, a wyższe, może być pięknym wyznacznikiem do cudownych relacji…
Comments are closed.