Pozwólcie, że zatańczę tutaj na wstępie mały, spokojny walc z Adamem, który wielkim poetą był… Nie do końca pamiętam, czy to powiedziano o Mickiewiczu, czy też nie…
“Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Gdy z oczu znikniesz, nie mogę ni razu
W myśli twojego odnowić obrazu?
Jednakże nieraz czuję mimo chęci,
Że on jest zawsze blisko mej pamięci.
I znowu sobie powtarzam pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?”
Przejdźmy do pytań, które każdy z nas, a ja wielokrotnie, zadał sobie przynajmniej raz w życiu. Nie powinienem pisać, że “każdy”, bo nie mogę się wypowiadać za wszystkich, ale zakładam, że w sprawach miłości, takie pytanie przewinęło się w głowach wielu.
Pytanie: Czy to jest miłość, czy kochanie? Inaczej. Czy to jest tylko zakochanie, a może to już miłość?
Różowe okularki na początku robią swoje prawda? Poznajesz człeka i nawet, jak jest z pozoru szary, to okularki dodają mu barw. Może być też odwrotnie, zdejmujesz okulary i ten człowiek, wciąż promienieje blaskiem i ciepłem.
Czy jest uniwersalny test sprawdzający? Czy jest coś, co pozwala jednoznacznie stwierdzić, że kochasz całym sobą, a nie toniesz w zakochańczym soku?
Nie wiem. Serio! Znam setki historii, sam przeżyłem wiele w tym temacie i pewności nie mam. Co więcej, nie pokusiłbym się, a kusi bardzo, o stwierdzenie, że coś można wziąć za pewnik w tej kwestii.
Ale…
Miłość sprawia, że na wiele rzeczy patrzymy inaczej. Tak mówią. Ja bym powiedz, że tak robi w nas zakochanie. Miłość, taka dojrzała, widzi więcej, a co za tym idzie, widzi i akceptuje. To dla mnie znacząca różnica.
W zakochaniu nie widzisz wad, wszystko jest kolorowe, proste, łatwe. A miłość, wcale nie jest ślepa… Miłość pozwala nam obiektywnie spojrzeć na człowieka i powiedzieć sobie “Nie będę Cię zmieniać, chcę Cię takiego, jaki jesteś, razem możemy dążyć do tego, żeby było nam razem jak najlepiej. To moje zdanie. I w tym wypadku “mojsze zdanie, nie jest bardziej prawdziwe od Twojszego”… Każdy ma swój punkt widzenia. To jest piękne.
Dlatego. Kurtyna w górę i powiem Ci, tak czysto subiektywnie, co moim zdanie różni zakochanie od miłości.
Leć ze mną!
Pierwszą kwestią, o której chciałbym powiedzieć to zasada potwierdzenia. Tak ją nazwijmy. Zakochanie ma to do siebie, że ciągle szukasz w partnerze dowodów miłości, ciągle wymagasz zapewnień, że jesteś dla kogoś najważniejsza/y. Brakuje tutaj stabilności emocjonalnej. Cechuje ten stan ciągłe rozchwianie i napady wątpliwości “kocha, nie kocha”, “nie pisze, więc może nie kocha”, “nie może się spotkać, to pewnie już nie kocha”…
Natomiast miłość dojrzała, tak uważam, buduje w Tobie poczucie pewności. Masz świadomość, że tworzysz związek z kimś, kto Cię kocha i nie potrzebujesz stałych zapewnień. Po prostu to czujesz.
Druga rzecz, która odróżnia zakochanie od miłości, to poczucie bezpieczeństwa. To trochę nawiązuje do tego, co powyżej, ale jednak ma to inne podłoże. Tutaj w zakochaniu nie opuszcza Cię lęk przed porzuceniem. Na każdym kroku boisz się, że ktoś Cię zostawi, jeśli tylko powiesz coś złego, albo nie daj Boże, zrobisz coś nie tak. Tracisz przy tym pewność i całą masę energii. A miłość dojrzała, nie dość, że sprawia, że Twoja energia wręcz zyskuje, to jeszcze masz w sobie spokój, który wynika z tego, że czujesz się akceptowana/y i wiesz, że możesz być sobą, bo to nie sprawi, że ktoś nagle odejdzie.
Trzeci punkt. Lubię go, od razu powiem. Rollercoaster i oaza. Tak bym go nazwał. Chodzi o to, że zakochanie to cała paleta emocji, które się ze sobą przeplatają. Wydaje Ci się, że nie masz nad nimi kontroli, że zachowujesz się irracjonalnie w wielu sytuacja. Za to miłość dojrzała, jest jak oaza. Czujesz spokój, który potęguje druga osoba. Razem, we dwoje, pracujecie nad tym, co trzeba poprawić oraz pielęgnuje to, co już udało się Wam zbudować. Nikt nie potrzebuje codziennych skoków adrenaliny, by docenić relację, za to spontaniczność wynikające ze znajomości siebie, może być bardzo podniecająca.
I ostatni punkt jest taki, że zakochanie, poprzez emocje i swoje lęki, powoduje, że ludzie są zdolni do poświęceń. To głupota. Mówiłem to wielokrotnie… Zakochanie prowadzące do poświęcania siebie, tylko po to, żeby utrzymać relację, nie jest niczym dobrym. Dojrzała miłość oparta na wzajemności pozwala na wspólne dochodzenie do kompromisu, w których nikt nie traci, a także nie ma poczucia, że zrobił coś wbrew sobie.
Myślę, że przykładów może być więcej, podałem swoje ulubione. Może zdarzyło Ci się to u siebie zauważyć, a może nie.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem Cię swoim wywodem i dalej ze mną zostaniesz!
A teraz spójrz, nie chodzi tutaj o to, czy zostaniesz moim patronem lub postawisz wirtualną kawę… Chodzi o to, że mnie wesprzesz, pokazując, że moje słowa mają dla Ciebie znaczenie i lubisz mnie czytać…
Kliknij i postaw mi wirtualną kawę!
Zostań moim patronem i odbierz książkę i plakat.
Kliknij tutaj i kup moją książkę!
7 comments
Trafione przemyślenia
😉
Jestem zakochana, ten stan jest jak choroba. Mam jedynie nadzieję, że po tym zakochaniu nastąpi oaza spokoju.. miłość. Albo mam tylko złudne nadzieje. Czytam pisane przez Ciebie słowa i widzę w nich siebie…
Tego życzę!
Byłam w związku 17 lat i to była niekończąca się huśtawka nastrojów.Zakochanie nie przerodziło się w dojrzałą miłość. Nie zaznałam oazy spokoju i pewności partnera. To była ciągła walka o wszystko.Wyczerpujące udowadnianie,że jest się godnym i wartym. Zakończyłam ten związek. Rok później poznałam kogoś kto w naturalny, płynny i pełen spokoju i pewności uzupełniał mnie a ja go. Bez walki, bez poświęceń. Z pełną dozą akceptacji, zrozumienia i partnerstwa . Nigdy wcześniej nie czułam tej pewności, spokoju, takiego zrozumienia i akceptacji co teraz. Życzę wszystkim takiej właśnie spokojnej, akceptującej i rozwijającej w sposób naturalny i niczym nie wymuszony , dojrzałej miłości. 🙂
😉
Dzień dobry. Ja jestem po związku z narcyzm z którego wyszłam na kolanach. Może gdybym wcześniej trafiła na Twoje wpisy i książkę, miałabym siłę aby wcześniej wyjść z tego bagna a tak trwała i walczyłam. Mam nadzieję, że w moim życiu będzie jeszcze mężczyzna w którego oczach będę się przeglądać. Pozdrawiam Anna