Zastanawia mnie znaczenie słowa ilość i jakość. Konkretniej ilość lajków, komentarzy, obserwatorów i treści, jakie sobie nawzajem przekazujemy, jeszcze bardziej intryguje mnie ilość wartościowej treści. Bo, a mogę się mylić, coraz częściej robimy z idiotów celebrytów. Osoby niezajmujące się mediami społecznościowymi na co dzień zazwyczaj o tym nie wiedzą, ale każda interakcja pod postem pseudo-intelektualnego półmózga zwiększa jego zasięg, a co za tym idzie, napędza go do dalszej pracy ‘twórczej’.
Dlaczego łatwiej dzielimy się tym, co nie mieści się w żadnej skali IQ, a nie promujemy tych, którzy tworzą coś prosto z serca i dla innych, tak po prostu od siebie? I tutaj nie chodzi o mnie, bo ja po prostu muszę sobie słownie popierdolić. Mnie nie czytaj, nawet na mnie nie patrz. Dzisiaj mnie to boli, przepalanie uwagi na ludzi, którzy nie są tego warci. Chociaż to, co robią ludzie spędzający 14 godzin dziennie na scroll’owaniu fejsa nie ma wpływu na moje sny.
Dzisiaj chciałbym bardziej sprawdzić, co by było gdyby na jakiś czas wprowadzić przycisk ‘nie lubię’, poszedłbym nawet dalej, nie obraź się teraz, albo przeciwnie rzuć we mnie ‘kurwami’. Wprowadźmy przycisk ‘ruchałbym/ruchałabym’ chciałbym zobaczyć, co się stanie. Mogę się nawet poświęcić. Spadek wartości, nagle przewartościowanie i uprzedmiotowienie wzięłoby górę. Z jednej strony ok, ktoś by ruchał – i pierwsze skojarzenie skurwiały cham, z drugiej strony żal i ból w sercu jak nikt by nie ruchał? Mówił chyba od tym Giza w jakimś stand’upie. Ogólnoświatowa załamka osób uzależnionych od opinii innych w celu dowartościowania swojego słabego charakteru.
Wiem, że pewne teksty powinny zostać w głowie, sam mam ich kilka kartonów poupychanych w zakamarkach swojego umysłu, do których już nie wrócę, ale jednak.
Uderzmy w stół i niewłaściwe nożyce się odezwą. Akcja – reakcja. Życie nie jest czarno – białe, życie ma całą masę kolorów, to od nas zależy jakich kredek używamy, czy nie bazgrolimy ołówkiem i co jakiś czas nie wpierdala nam się ktoś z gumką i wszystko zamazuje.
Dzisiaj wierzę w wartości bardzo współcześnie staroświeckie takie jak szczerość, inteligencja, miłość, szacunek, honor, lojalność i to chyba tylko dlatego, że mama i babcia tłukły mi je do głowy latami i dopiero po jakimś czasie, po setce błędów zrozumiałem, że bez wartościowych zasad w życiu jesteś w dupie, jesteś masą bezmózgową poruszającą się w takt muzyki granej przez kogoś innego, a czas biegnie dla każdego tak samo. I któregoś dnia możesz się obudzić i być w dupie, dosłownie w dupie i nikt już nie poda Ci ręki.
Czy fajnie Ci się tańczy i jest Ci ciepło. Niektórych strun w ludzkim sercu lepiej nie pociągać, o niektórych rzeczach lepiej się milczy, niż mówi, bo czasami, dla wielu, problemy niewypowiedziane na głos nie istnieją. Ja o moje serce dbam w szczególności, chociaż jest w nim wiele zamkniętych komnat, do których jeszcze nikt się nie dostał, a to pewnie tylko dlatego, że na to nie pozwoliłem, bo kiedy bym to zrobił, to bym przepadł, nie przepadł sam ze sobą, tylko przepadłbym w nią i nigdy nie pozwolił jej odejść.
Nie oglądaj – czytaj, nie słuchaj – myśl samodzielnie. Życie jest proste, to tylko my niepotrzebnie je sobie komplikujemy.
2 comments
Gdybys otworzyl drzwi do wszystkich komnatka serca.. Nie byłoby Cie tu gdzie jesteś, wartości nie miałyby dla Ciebie żadnego znaczenia i sensu. Szedłbys w ciemno za tym, co robią i mówią inni, powodowany nie tymi pobudkami co trzeba..
Trzeba mieć swoja przestrzeń, swoje “ja” , to pozytywne “ego”, które sprawia, że jestes o prostu sobą i kierujesz się tymi wartościami, które dla Ciebie są centrum Twojej duszy, serca, umysłu..
Tak właśnie myślę…