Związki, nad którymi się nie pracuje. Związki, w których dwie osoby nie pracują nad sobą, prowadzą donikąd.
Powyższe zdanie brzmi trochę jak slogan reklamowy kursu dla par.
Wiem.
Jednak podpisuję się pod tym rękami i nogami.
Bo kurewsko dużo krzywdy w postrzeganiu związków zrobiły w dzisiejszych czasach pseudo-poradniki spotęgowane niezliczoną ilością wyprodukowany komedii romantycznych.
Otóż przekonują one, a raczej uświadamiają w tym, że miłość, że o miłości decyduje wygląd, zbieg okoliczności, przypadek, romantyczna otoczka, fajerwerki na co dzień i każdy dzień usłany różami.
Do tego zarysowują obraz samca idealnego.
Takiego co to wygląda jak Herkules tylko z modną fryzurą, świetnie zarabia, jest trochę łobuz, trochę gentleman i najlepiej jakby był wpatrzony w kobietę jak w obrazek święty i był na każde zawołanie. A jak nie daj Boże, popełni błąd to, wtedy na kolanach potrafi się przyznać do tego błędu i przeprosić.
W komediach romantycznych facet musi wszystko. Musi być stworzony na obraz i podobieństwo oczekiwań targetu takich filmów. W komediach romantycznych to faceta powinien, bo nie wypada, by kobieta musiała cokolwiek. Chodzi o oglądalność. Wiadomo.
Problem polega na tym, że komedie romantyczne to takie współczesne bajki dla dorosłych, tyle że w bajkach o coś chodzi, jest jakiś morał, a w baśniach to nawet jest trochę grozy i wysiłku i do czegoś się dąży, a komedie rozpierdalają rzeczywistość i umysł w drobny mak. Nie wnoszą nic, a niszczą tak wiele.
Bo w komediach romantycznych jest zawsze cudownie i pięknie.
Tylko że nikt nie powie, że owszem cudownie i pięknie jest, ale tylko przez pierwsze miesiące, bo potem, jeżeli nie zacznie się nad tym związkiem pracować, pracować we dwoje to w perspektywie długoterminowości wszystko trafi szlag.
O tak.
Kolejna prawda, której nie usłyszy się w komediach romantycznych, jest taka, że pracować nad związkiem powinien mężczyzna i kobieta.
Bo związek to nie tylko seks w każdym zakamarku mieszkania zakończony orgazmem z lewitacją i śniadanie do łóżka każdego dnia. Związek to setki pytań, które trzeba potrafić zadać sobie i drugiej osobie.
To zrozumienie czego się oczekuje od drugiej osoby, czego się pragnie, jak chcemy, że ten związek wyglądał i jak się traktujemy i jak chcemy być traktowani, co nas wkurwia i nad czym musimy popracować. Miłość to nie tylko emocje i motyle w brzuchu tylko również decyzja na temat tego ile dajemy od siebie i ile od drugiej osoby chcemy otrzymać.
Zmierzam do tego, że związek to bardzo wiele decyzji podejmowanych każdego dnia, to praca nad sobą i rozmowa o tym, co jest dobrze, a co jest źle. To również szacunek do drugiej osoby, motywowanie jej do bycia lepszą i wsparcie w gorszych momentach.
Miłość i związek to cała gama małych elementów, które sprawiają, że tworzy się całość.
I nigdy nie jest tak, że jedna osoba daje więcej, a druga tylko bierze.
Jedna się stara, a druga po prostu jest.
Takie czasy minęły bezpowrotnie.
I cieszy mnie to bardzo.