Są dwa rodzaje relacji jakie ludzie tworzą między są, to moje zdanie, nie wszyscy muszą się z tym zdaniem zgadzać.
Pierwsza to prawdziwy, trwały związek, to w sumie temat na osobny tekst i może kiedyś go poruszę, bo zajęłoby to strasznie dużo czasu. Przez sformułowanie “prawdziwy, trwały związek” mam na myśli świetne porozumienie, rozmowę, akceptację, wzajemny szacunek, dzielenie z drugą osobą zarówno dobrych, jak i złych chwil. Bycie totalne, czasami na granicy szaleństwa. Chodzi mi tutaj o taki związek, w którym wiesz, że jeśli powiesz drugiej osobie prawdę, nawet tą najgorszą to ta osoba nie odwróci się na pięcie i nie odejdzie, bo autentycznie Cię kocha. To taki związek, w którym dawno minął już zakochańczy haj i pojawiła się miłość.
O tym innym razem.
Druga relacja, to coś w rodzaju bycia z kimś w przeświadczeniu, że jeśli tylko zrobię coś nie tak, to ta osoba odejdzie i świat mi się zawali.
To nie jest związek, to jest iluzoryczna mdła sielanka.
Z doświadczenia wiem, że tkwi w niej zdecydowana większość.
I ja tego obrazka nie kupuję.
Jesteś z kimś, jest super, naprawdę, tylko boisz się cokolwiek powiedzieć, co może nie spodobać się drugiej osobie. Znasz to? Związek oparty na strachu?
Związek, w którym unikacie wszystkiego tego, co negatywne, złe, trudne, a żyjecie ze sobą w miłosnej bańce utkanej z iluzji? I niby jak to ma nie pierdolnąć. CMOK i po wszystkim.
Jeśli będą z kimś najgłębszym tematem jaki poruszacie to wydarzenia z najnowszego odcinka “Kuchennych Rewolucji” to wiedz, że coś się dzieje, jeśli zamiast rozwijać swoje pasje skupiacie się na kultywowaniu pasji drugiej osoby, to wiedz, że coś się dzieje.
Jeśli Twój partner łamie sobie zęby, wyrzuca z siebie litry potu na treningach, a Twoim jedynym sportem jest sprint do fryzjera, bo znowu jesteś spóźniona, to wiedz, że coś się dzieje.
Udajesz, że jego żarty Cię bawią, a czujesz się jak na podrzędnym kabarecie puszczanym późno w nocy, jeśli Twoja dziewczyna po raz kolejny godzinami nawija Ci o odcieniach szminki, którą potrzebuje…
Mam wymieniać dalej, czy kojarzysz już ten schemat?
Może pora powiedzieć STOP tej jałowej imitacji związku?
Widząc to mam ochotę spytać takie osoby ‘DLACZEGO?’, ‘PO CO?’. Albo po prostu NA CHUJ.
Przecież łamiecie sobie nawzajem charaktery, niszczycie się próbując zmieniać na siłę, licząc, że druga osoba się dopasuje.
Nie, nie dopasuje się, wręcz przeciwnie, coraz bardziej będzie czuła pętlę zaciskającą się na szyi, coraz częściej będzie się stawała agresywna aż w końcu pęknie. Ludzie nie mają tendencji, żeby się zmieniać, szczególnie kiedy trafiliście na siebie kiedy byliście już w miarę ukształtowani.
Szczerze, to nie wyjdzie. NIGDY! I lepiej się z tym pogodzić i odejść niż starać się na siłę zatracając przy tym siebie.
Kiedy słyszę kobiety, które mówią, że tkwią w związkach, w których czują się niekochane, niespełnione, a mimo to trwają w tym, bo boją się być same, to chuj mnie strzela. To podejście małego dziecka, które boi się kiedy tatuś puszcza rowerek, gdy uczy się na nim jeździć. Jest taki moment w dzieciństwie prawda? Masz wtedy dwie opcje, albo pojedziesz, albo się wypierdolisz i pozdzierasz kolana. W prawdziwym związku jedziesz, w mdłej sielance leżysz i ryczysz i mówisz, że już nigdy nie wsiądziesz.
Faceci mają podobnie, są z dziewczyną, która jest od nich zupełnie inna, nie mają o czym rozmawiać, raz na jakiś czas trafi się dobry seks i jedynym argumentem jaki potrafią podać to to, że przecież on już nikogo lepszego nie znajdzie, więc po co coś zmieniać.
To wszystko prowadzi do tego, że po dwudziestu latach pseudomałżeństwa następuje pierdolnięcie, które wywraca wszystko do góry nogami. Tsunami emocjonalne, walka na noże i setki rannych wkoło.
Nie wiem skąd w ludziach taka kurewska przypadłość starania się bycia idealnym dla wszystkich. Pamiętaj! Jeśli chcesz pasować każdemu, to w efekcie nie pasujesz nikomu i chuj, tutaj nie ma dyskusji.
Związek, dla mnie, to jest zdanie autora tego tekstu, związek to przede wszystkim szczerość. Mówienie sobie prosto w oczy o tym, co nas w sobie zachwyca, co cenimy, co nas pociąga na równi z tym co nas wkurwia, co byśmy zmienili. Unikając tego, traktujemy się jak dzieci trzymane pod kloszem, broń Boże, żeby się nie poobijać, bo druga osoba może poczuć się zraniona. Związek to emocje! Robiąc tak odzieramy się z pikanterii i tego wszystkiego co scala nas w jedną całość. Kurwa, kochajcie się tak, żeby sąsiedzi ‘po’ wychodzili na fajkę, kurwa lubię to zdanie, kłóćcie się tak, żeby latały talerze, non stop rozmawiajcie o tym, co możecie zrobić, żeby było jeszcze lepiej.
WARUNEK NIEZBĘDNY – SZCZEROŚĆ! Widać, co napisałem? S-Z-C-Z-E-R-O-Ś-Ć!
Dwa zdania dla przykładu.
Nie bój się powiedzieć:
Podobasz mi się szalenie, mam na Ciebie ochotę.
Albo…
Ja pierdolę co Ty znowu kurwa odjebałeś, jak kurwa dziecko!
AKCEPTACJA
Bierzesz mnie takiego/taką jaka jesteście i działamy razem, albo odpuśćmy już na starcie, bo jeśli mamy się zmieniać to nie tędy kurwa droga. Szkoda czasu!
Jeśli całe życie spędzasz na zastanawianiu się czy on/ona jest szczęśliwa, na myśleniu o tym, co druga osoba o Tobie sądzi, jeśli poświęcasz cząstkę siebie ponad dobro drugiej osoby, to odpuść.
Czasami trzeba, nie pasujecie do siebie. Musicie się rozstać w imię szczęścia, które jest dopiero przed wami.
Masz wybór. Możesz całe życie starać się zadowalać kogoś poświęcając swoje szczęście, tworzyć z kimś historię pisaną jego długopisem, albo odejść, wziąć ołówek, poznać kogoś kto też dobrze szkicuje i stworzyć wasze dzieło życia.
Może wielu z was się teraz zastanawiam nad swoim związkiem, może wielu uzna to za pierdolenie. Rozumiem to. Zdaję sobie z tego sprawę, to moje zdanie, a ja lubię jak coś jest na 100%.
7 comments
W pełni się z Tobą zgadzam i potwierdzam, że to wszystko co napisałeś jest prawdą. Prawdą która rozpierdala na strzępy…
Właśnie odpuściłem. Zbyt długo dojrzewałam do tej decyzji, ale podjęłam ją. Lepiej być samemu, niż tkwić w czymś ( bo to nawet nie można nazwać związkiem) co nie ma przyszłości.
Piękny tekst, jak wszystkie. Pozdrawiam
Czasem trzeba podjąć taką decyzję. Pozdrawiam.
To prawda. Ja bym dodała jeszcze jedną prawdę, która mi się nasuwa przy tej okazji. Jeśli nie masz CZASU, który chcesz i możesz podarować drugiej osobie to raczej też nie ma przestrzeni na związek. Jeśli ciągle jest coś ważniejszego to nie zaczynaj! Nie mów, że kochasz, nie snuj planów. TERAZ jest istotne. Dla mnie przynajmniej. Lubię dbać o to swoje teraz. A czasem mam wrażenie, że jestem z innej planety bo wszyscy odkładają życie na KIEDYŚ.
Zgadzam się.
Przez ten tekst, który podoba mi się szalenie:)
Masz wybór. Możesz całe życie starać się zadowalać kogoś poświęcając swoje szczęście, tworzyć z kimś historię pisaną jego długopisem, albo odejść, wziąć ołówek, poznać kogoś kto też dobrze szkicuje i stworzyć wasze dzieło życia.
Nie boję się powiedzieć, że mam ochotę poznać autora poza kolejnym szkicem 🙂
Pięknie napisane
No dziękuję bardzo!