Książka – Wyznania przeterminowane

49,00 

Pragnę Was zaprosić w podróż przez strony mojej najnowszej książki – zbiór intymnych i poruszających listów miłosnych. To niezwykła kolekcja uczuć, przemyśleń i emocji, które kształtują się w magiczne słowa kierowane bezpośrednio do serca.

Znajdziecie tu listy pełne tęsknoty, radości, a także tych, które płyną prosto z najgłębszych zakamarków duszy. Każda strona to podróż przez historie miłosne, które wzruszą Was, zainspirują i może nawet pomogą zrozumieć wasze własne uczucia w nowy sposób.

Książka ta to nie tylko zbiór listów, ale także zaproszenie do refleksji nad pięknem miłości i sztuką wyrażania uczuć w piśmie. Wierzę, że znajdziecie w niej coś magicznego i inspirującego.

Dlatego zachęcam Was do zakupu i podzielenia się tą wyjątkową podróżą z bliskimi Wam sercom. Czasami to, co najpiękniejsze, kryje się właśnie w tych prostych, ale szczerych słowach.

Otwórzcie książkę, otwórzcie serca. Dziękuję, że jesteście częścią tej wyjątkowej podróży.

Kategoria:

Fragmenty listów, które znajdziesz w książce:

“Siedzę na balkonie. Znowu palę, wiem jak Cię to wkurwia i może robię to Tobie na złość, na złość, że wyjechałaś. Noc jest ciemna i chłodna, najciemniej jest przed świtem prawda? Świt mnie dzisiaj dogoni i chyba zaczyna padać. Tak, ten świt uderzy mnie w twarz pierwszymi promieniami słońca, na które jestem uczulony. Zdecydowanie pada, chciałbym to poczuć. Wiesz, chciałbym poczuć na skórze ten deszcz, chciałbym poczuć cokolwiek, bo moje emocje są na etapie wysychania, są wyłączone. Mam w żyłach nikotynę, krew ciemną, która sączy się wewnątrz mnie i alkohol. Zestaw nocny. Idealny.

Widzę parę gwiazd, kilka może spadło, a może to po prostu złudzenie, może rodzaj nocnej fatamorgany. Jedna gwiazda kiedy pomyślałem życzenie dosłownie zawróciła na niebo, by go nie spełnić. Rozumiesz to? Myślę, że jeżeli jest niebo, to Bóg jest na L4, albo ma urlop, albo po prostu ma wyjebane od nadmiaru modlitw, no bo ile można słuchać.

Powinienem coś zrobić, wstać, może przestać palić, może…

W sumie zapomniałem co chciałem Ci powiedzieć w tym liście. Chyba tylko tyle, że coraz mniej czuję, kiedyś czułem coś, gdy byłaś obok, potem to były pozory uczuć, a potem nasza relacja przybrała charakterystyczny dla siebie stan, który trwa do dzisiaj. Nie jest mi ciężko, jest mi inaczej. Jakbym ciągle chodził obok siebie, jakby dusza wyrywała się przed szereg ciała. I powinnaś tutaj teraz być i wytłumaczyć mi całą tę noc, cały ten marazm, cały ten dzień, który ciągnie się od tygodnia i nie do końca wiem czy w ogóle spałem przez ten czas. Mam cały pokój w kartkach. Piszę i je palę. Myślisz, że wtedy słowa z dymem trafiają prosto do nieba?“

“A Ty wciąż tańczysz. Schopenhauer dostałby przy Tobie pierdolca. Jego sztuka prowadzenia sporów z Tobą straciłaby podstawy bytu.
Zaczyna się kolejny dzień. Opowiadasz mi o marzeniach, o planach, o tęsknotach, o tym jak jest, a jak będzie. Wpadam przy tym w ten charakterystyczny stan nie-równowagi. Słuchając Ciebie, wsłuchuję się w siebie. To poprawne, to zachowawcze, to bezpieczne. Dla mnie. Dla Ciebie. Dla nie-nas. Zmuszasz mnie to tego, żebym tańczył z Tobą. Bez muzyki, bo cały wszechświat jest jedną niekończące się melodią. Wystarczy się w niego wsłuchać.

Pachniesz kwiatami, polną łąką, świeżo skoszoną trawą. Lubię ten zapach. Przypomina mi dzieciństwo. Beztroskę. Opowiadasz mi o nie-nas w sposób w jaki tylko Ty potrafisz to robić. Bez cienia ironii, bez cienia żalu, bez ukrytych podtekstów, chociaż moja koszula na Tobie tych podtekstów dostarcza wyjątkowo wiele.“

 

Może spodoba się również…