Zaczynam… Bo to jest to czego dzisiaj potrzebuję, żeby ruszyć dalej, żeby ostatecznie odciąć się od przeszłości, skupić na teraźniejszości i bez mrużenia oczu patrzeć w przyszłość, którą mam dobrze zaplanowaną.

Bo widzisz, to nie jest tak, że ja zawsze byłem tym kogo widzisz/czytasz teraz.
Ci, którzy mnie znają powiedzą, że ja-teraz to hipokryzja.
Kiedyś owszem, dzisiaj osób, które mnie naprawdę znają mogę policzyć na palcach jednej ręki.
Tutaj w pewien sposób my również się poznajemy, to będzie szorstka przyjaźń, w dotyku jak papier ścierny, ale przez to prawdziwa na tyle, na ile pozwala wirtualny świat.
31 lat, 7 miast i miliony poznany ludzi, do dzisiaj mnie to bawi.
W każdym z tych miejsc trzymało mnie coś innego, ktoś inny był ważny, ktoś inny był obok mnie.
Paradoks polega na tym, że kiedy wszystko jest okey, to miło jest wchodzić do klubu, witać się ze znajomymi ochroniarzami, zbijać piątki z barmankami i mieć oczy przekrwione od blasku fleszy, bo selfie-time.
Życie nauczyło mnie, że Ci, którzy najczęściej klepią Cię po ramieniu, najszybciej znikają kiedy upadasz.
To moje doświadczenie, możesz mieć inne, możesz wszystko.
Dzisiaj mogę im śmiało powiedzieć: pierdolcie się. Nastąpiła selekcja naturalna.
Jednak kiedyś.
Jak dochodzisz do etapu, że budzisz się po 3-dniowej imprezie w mieszkaniu i nie masz do kogo zadzwonić to masz przejebane.
Masz przejebane kiedy wkurwia Cię tykanie zegarka, który masz na ręce, kiedy kapanie wody w kranie wyznacz Twój rytm budzenia się mózgu.
Wiecie, że Pijalnie zamykają na chwilę o 6 rano, żeby posprzątać i wtedy jest czas, żeby skoczyć po kawę do Starbucks’a?
Lubiłem kiedyś zamykać imprezy, sprawiało mi to przyjemność.
Albo, że organizm jest w stanie przetrwać, na wódce, papierosach i kawie przez kilka dni nie upominając się o jedzenie?
I w tym czasie można normalnie funkcjonować. Teraz mnie to bawi.
Jako ludzie mamy tendencję do doznań ekstremalnych.
Tylko, że przychodzi taki moment, w którym nagle czujesz, że musisz coś zmienić, a jeśli nie przychodzi to umarłeś, albo masz kryzys wieku i podrywasz nastolatki na imprezach zamiast jak prawdziwy mężczyzna zająć się swoim życiem i żoną.
Pamiętam ten moment, to nie była chwila, to było jak detoks, odwyk od życia, zostało mi po nim kilka blizn na płucach.
Ludzie jako gatunek są stworzeni do zmartwychwstań, ciągłego wstawania i nie chodzi tutaj o kocie 9 żyć, to tak nie działa, masz jedno życie, jak wylecisz to na stałe.
To nie było z dnia na dzień, to nie było tak, że wyszedłem pewnego dnia i przywitał mnie śpiew skowronków, ziemia była mi lekką i nagle wszystko stało się jasne, a chór anielski przygrywał mi nad głową.
To była wojna z samym sobą i kilka bitew przegrałem. Ostatecznie, czuję jakbym się narodził na nowo.
Kiedy odpadają od Ciebie warstwy oczekiwań obcych ludzi, ambicji rodziców, bzdur, które wciskali Ci w szkołach, czy na wykładach, wówczas naprawdę wszystko staje się prostsze, bo stajemy się wolni.
I możemy wszystko, mogąc wszystko musimy liczyć się konsekwencjami własnych decyzji.
Bo ja dzisiaj waczę ze swoimi demonami, potrafię je nazwać, potrafię dostrzec w nich zagrożenie i staram się je oswoić.
Czy mi się uda. Chciałbym, wierzę w to, bo od tego zależy wiele, bardzo wiele. Zależy wszystko.
Przynajmniej w moim przypadku jestem na to gotowy. Teraz tak, kiedyś nie.
I to trwało, może trwa do teraz, ale wiem, że walczący nigdy nie przegrywają, walczącego się nie zatrzyma.
Więc walczę i wygrywam. Na razie. Uczę się kontrolować samego siebie. Programować myśli w stronę światła w tunelu, który prowadzi do panoramy możliwości, które się ma kiedy myśli się świadomie i trzeźwo.
Robię to dla siebie. I nie wstydzę się przeszłości, bo przeszłość mnie ukształtowała i jestem z nią pogodzony.
I może naiwnie, wierzę w parę prostych zasad, w związek na całe życie, w szczerość i lojalność, w honor i oddanie oraz w inteligencję wierzę bardzo i może patetycznie chciałbym pełnić rolę posłańca (posłańcy mają to do siebie, że mają strzały na plecach i ślady po nożach w brzuchu), który przekona kobiety, że prawdziwi faceci ciągle istnieją, chociaż patrząc wstecz sam zachowywałem się jak skurwiel.
Dorastasz wtedy kiedy jesteś gotowy, nie wtedy kiedy kończysz osiemnaście lat. I z perspektywy czasu wiem, że jednym z niewielu wymagań kobiet wobec mężczyzn jest to, żebyśmy nie byli idiotami, tylko w każdej sytuacji potrafili zachować się jak facet.
I może uda mi się kogoś do tego przekonać.
Jeśli czytasz do tego momentu, to znaczy, że albo bardzo Ci się nudzi, albo nie masz co robić, mimo to poznałeś/aś kawałek mnie, ten mnie strawny.
I bardzo ciekawi mnie co z tym zrobisz.
Możesz dać lajka, możesz puścić to dalej, może masz tak jak ja, a może właśnie kręcisz głową z dezaprobatą. A może najzwyczajnie w świecie masz wyjebane.
Ten tekst jest dla mnie, to rodzaj terapii.
Zamknięcie pewnego rozdziału i otworzenie się na coś nowego.
Zrób z tym co tylko chcesz albo trzymaj za mnie kciuki!
25 comments
Witaj🙂
Najtrudniejsza z życiowych walk,
To walka samego z sobą.
Gratuluje podjęcia tej walki
I witaj w tej pięknej mniejszości człowieczeństwa 🙂
Najlepszego…
Dziękuję!
Doczytałm do końca👍brawo Ty!!Taki tekst stworzy mężczyzna który ,dojrzał,doświadczył,zrozumiał,próbuje rozumieć i potrafii nazwać rzeczy po imieniu nie wstydząc się swoich emocji ,uczuć,doświadczeń,wrażliwości!!.To pięknie świadczy o Tobie Tomku!!Trzymam kciuki za Ciebie🙋♀️👍🤜🤛.Bo najważniejsze to umieć wyciagać wnioski ze swojego życia i uczyć się na swoich błedach ,iść z podniesioną klatą i walczyć o siebie mimo upadków👍🙋♀️
Wnioski są najważniejsze!
Trzymam kciuki!
🙂 Dziękuję!
Super, trzymam kciuki. Good luck.👏👏✨💯
Dzięki 🙂
Nikt nie jest idealny. Każdy, no może każdy z nas próbował życia w taki sposób, którym nie koniecznie teraz chciałby się pochwalić, ale przychodzi czas refleksji i budzimy się z zamiarem zmiany nas na lepsze. Ważny jest „efekt końcowy „.
Zgadzam się. Efekt końcowy!
jasne, piękna historyjka…. odezwę sie za jakieś 5-10 lat… pozdrawiam
Zapraszam serdecznie. Będę czekał! Pozdrawiam.
Lubię ale nie lajkuję😉Nie kręcę głową z dezaprobatą(nigdy..mam szacunek do ludzi), nie mam też wy….ne(nie używam tego słowa-nie ten rocznik;)ale na pewno trzymam kciuki😊Właściwie to już niepotrzebnie..Jest Pan już po drugiej stronie, a tam dzieją się rzeczy dobre i piękne..Proszę pisać, bez wątpienia jest to Pana droga..🤍
Doczytalam do konca 🙂I czekam na wiecej , brawo trzymam kciuki
Dzięki!
Lubię ale nie lajkuję😉Nie odwracam głowy z dezaprobatą (nigdy-mam szacunek do ludzi),nie mam też wy……ne(nie używam takiego słowa-nie ten rocznik😉) ale na pewno mocno trzymam kciuki, choć nie są one już potrzebne..Jest Pan po drugiej stronie lustra, a tam dzieją się rzeczy piękne i dobre..
I proszę pisać dalej..to z pewnością Pana droga..😌☘️
To bardzo budujące!
Uwielbiam jak piszesz. Obojętnie czy piszesz dla siebie czy dla czytelnika… Przywracasz mi wiarę w mężczyzn 😉
Dzięki bardzo, bardzo!
Ewolucja , progres, zmiany…wszystko to przepracowałeś i pracujesz „w sobie”…
Brawo 👌
Grunt to nie stać w miejscu!
Kiedy pokonasz samego siebie,już nic nie stanie ci na drodze. Powodzenia Trzymam kciuki
Tak myślę właśnie.
Aloha. Nie trzymam za Ciebie kciuków. Po przeczytaniu najzwyczajniej otulającą myślą przybijam piąteczkę…trzymaj się człowieku i nie puszczaj z byle kim. Śmię przypuszczać, że wspólna dyskusja omraszona byłaby ogromem przeplatających się skrajności bogactwa i prostactwa słownego….pismienniczo dziedzictwo, które tworzysz i reprezentujesz w moim odbiorze jest godne uznania. Kawał gnojka z Ciebie dobry człowieku. Zacnie się przedstawia Twoje umieranie w pasji do życia. Nie życzę powodzenia, bo jestem kobietą i My Cud Byty o Boskich Mocach Kreacji i Siłę Zniszczenia mamy to do siebie, że co się powiemy to się nie wydarzy…tak więc „Idź Pan w chuj”.
No to piąteczka!
Comments are closed.