Czy miłość ma swoją uniwersalną instrukcję obsługi… Nie wydaje mi się. Chociaż byłoby dużo łatwiej, z drugiej strony, to co łatwe, szybko się nudzi.
Definicja? Każdy z nas ma inną, bo myślę, że miłość zależy od punktu jej widzenia przez osobę, która jej doświadcza.
Jedno wiem na pewno. Miłość wymaga pracy, dojrzałości, czasu i tego, żeby o nią dbać. A to wbrew pozorom jest dużo trudniejsze niż pisanie o tym. Wiem to, sprawdziłem to własnej skórze. I tak, położyłem w życiu na łopatki kilka związków.
To nauczyło mnie, że czasem jest tak, że możesz mocno kochać, ale jednak coś sprawia, że odchodzisz.
To jedna z najboleśniejszych rzeczy w życiu. Odejść, pomimo… Przerwać coś, co jeszcze się tli…
Ktoś powie, że kiedy się kocha, to się nie odchodzi… A ja po latach mogę przyznać, że czasem kocha się mocno, ale i tak się odchodzi…
Nie zawsze powód jest oczywisty, nie zawsze z zewnątrz wydaje się być ważny, nie zawsze da się go dostrzec na pierwszy rzut oka, ale jest to jak rana postrzałowa, z kulą utkwioną w sercu… Taka nieoperacyjna zadra, przez którą sączą się uczucia i ulatują z Ciebie z kolejnymi sekundami…
Może wiesz, o co mi chodzi, może nie…
Kiedy zastanawiałem się nad takimi powodami, które sprawiają, że kochający ludzie się rozstają, przyszły mi do głowy trzy, które znam i dwa, o których słyszałem… A może ich być tyle, co definicji miłości… Chociaż po zastanowieniu, to myślę, że powód jest jedne, a reszta wynika tylko i wyłącznie z niego…
Jednym z najważniejszych powodów… Za jeden z najważniejszych powodów uważam samotność w związku. Często ludzie o tym mówią, że pomimo tego, że się z kimś jest, to jednak nie czujesz tej obecności. Mijający czas sprawia, że pojawia się obojętność, że to już nie jest tak, jak na początku.
I tak, zgodzę się, że związek dojrzewa i przechodzi różne etapy, ale to nie znaczy, że trzeba przestać się o niego troszczyć, dbać o siebie nawzajem.
Czasem to uczucie jest tak głośne, że cisza pomiędzy ludźmi zagłusza ich cały świat. Odejście boli, ale jeszcze bardziej boli pozostanie w tym strzępku relacji, w której ktoś walczy, a o ktoś już dawno złożył broń…
Myślę, że samotność to wstęp do wszystkiego tego, co niszczy relację, w której uczucia jeszcze się tlą.
Samotność prowadzi do braku namiętność, zanika bliskość, chowa się pożądanie, to sprawia, że związek traci jeden z ważnych elementów. Staje się coraz bardziej niekompletny, a dwoje ludzi, którzy kiedyś siebie chcieli, zaczyna się mijać.
Do tego dochodzi brak rozmowy, wsparcia i zrozumienia, które są jednymi z najważniejszych, tak uważam, elementów zdrowej relacji. Ludzie w relacji potrzebują rozmowy, pisząc rozmowa mam na myśli coś więcej niż usilne pierdolenie o pogodzie, czy zapłacie rachunków. Każdy z nas ma plany, obawy, marzenia, o których chce opowiedzieć, chce być wysłuchanym przez osobę, która jest ważna, a co więcej, pragnie być w tym wszystkim zrozumianym. Nie ocenionym, a zrozumianym. To istotna różnica, a ja zauważyłem, że ludzie, którzy tracą bliskość stają się wobec siebie agresywni, nie mam na myśli agresji fizycznej, ale agresje emocjonalną. To, że dwoje najbliższych sobie osób, nagle staje po przeciwnej stronie barykady, a zamiast się wspierać, zaczynają sobie rzucać kłody pod nogi.
Po jakimś czasie dochodzi do tego rutyna, rutyna, która zabija wszystko. To tak jakby ktoś spuściła na związek szarą, zakurzoną kurtynę, która zabija wszystkie kolory.
Znika potrzeba spędzania razem czasu, wszystko wydaje się, jakby zautomatyzowane, pozorne, powierzchowne. Obojętność potęgowana narastającym poczucie osamotnienia zaczyna dusić.
Jest taki moment, chwilę przed rozstaniem, nazywam to zryw. Polega o na tym, że jedna z osób ostatkiem sił, próbuje coś zmienić, uratować, a im bardziej próbuje tym bardziej się spala w tym wszystkim.
I wówczas pojawia się w głowie myśl, że to koniec…
Możesz patrzeć na człowiek i czuć wszystko, a pomimo tego, wiedzieć, że nic więcej się nie wydarzy…
I dalej myślę, że to jedno z gorszy uczuć, jakie może nas spotkać. Bezsilność, która sprawia, że się wychodzi i już nie wraca…
A teraz spójrz, nie chodzi tutaj o to, czy zostaniesz moim patronem lub postawisz wirtualną kawę… Chodzi o to, że mnie wesprzesz, pokazując, że moje słowa mają dla Ciebie znaczenie i lubisz mnie czytać…
Kliknij i postaw mi wirtualną kawę!
Zostań moim patronem i odbierz książkę i plakat.
Kliknij tutaj i kup moją książkę!
4 comments
Mam doła.Jestes mi potrzebny.Nie potrzebuję psychologa,ale CZLOWIEKA… Wiem, że sam masz problemy,ale to CIEBIE potrzebuję.Nie będę kłamać.Kupilam Twoją książkę i ona leży.Ale nie dlatego, że jej nie chcę przeczytać… Wręcz przeciwnie… Najpiękniejszą rzeczą z tego wszystkiego były łzy mojego mężczyzny . Robert liczył na autograf.Kiedy wspólnie otworzyliśmy przesyłkę zaczął płakać.Zapytalam , dlaczego płacze.A on na to:”,”Jestem szczęśliwy.Nawrocki napisał parę słów do Ciebie.. Zasłużyłaś na to…”.Za parę dni wracam do Niemiec.On teraz śpi,a ja ryczę.Puszczaja mi nerwy.Tak wiele osób odeszło.Boje się, że go stracę.Ale nie dlatego, że odejdzie.Boje się, że umrę i już nigdy więcej go nie przytulę.Nie powiem,jak bardzo go kocham.Wybacz,ale jestem tylko człowiekiem.Ja też czasami mam pierdolone,kiepskie dni…
Nie daj się ponosić złym myślom, skup się na budowaniu tego, co dobre.
Madre i prawdziwe słowa w ustach mężczyzny, widać, że sporo przemyłeś i stad te wartościowe przemyślenia. Niby o wszystko jest takie oczywiste, ale trzeba stale to sobie uświadamiać i pamiętać o tym. Najważniejsze jest to aby to dwie strony starały sie budować związek codziennie od nowa i starały się cały czas być dla siebie atrakcyjnym i ciekawym. I żeby nie spocząć na laurach. Ale takie rzeczy wie się dopiero w wieku dojrzałym, przezywając po raz kolejny miłość, zawsze pierwszą.
Dziękuję!