Zawsze wierzyłem, że ludzie popełniają błąd, zakochując się w wyglądzie.
Wiem, że wygląd to pierwsza rzecz, na jaką się zwraca uwagę, to kusi, przyciąga, ale nie powinno definiować żadnej relacji.
Zakochując się w wyglądzie ograniczasz się do jednego zmysłu.
Jest jeszcze coś gorszego. Mianowicie to, kiedy ludzie zakochują się w swoich wyobrażeniach o sobie. Wygląd, wyobrażenia, to mrzonki, powierzchowność, warstwa wierzchnia, którą sukcesywnie nadgryza czas. A czas nie ma litości. Robi swoje nie patrząc na nikogo.
Spójrz, wygląd przemija. Żaden ze mnie Kolumb, Ameryki tutaj nie odkryłem, jednak swoje wiem. Wiem, że najjędrniejsze piersi kiedyś opadną, tyłek, chociaż wygląda jak skała również. Czas i grawitacja. Zmarszczki się pojawią, daj Boże by były to takie, które świadczą o częstszym uśmiechu, coś się zmarszczy, coś opadnie, coś sflaczeje. Życie. Pomówmy o tym otwarcie. Powiem więcej. Kaloryfer też z czasem przestanie tak dobrze grzać, mięśnie również doznają wpływu przemijania. A konar, konar z wiekiem też będzie potrzebował coraz większej podpałki, żeby zapłonąć.
To nie jest reguła. To są skrajności uwypuklające to, co mam na myśli.
W sumie, co ja mogę wiedzieć… Często to słyszę “co Ty kurwa wiesz…”
A wiem swoje, to takie moje racje, moje pierdolenie i nie wszyscy muszą się z tym zgadzać.
Wygląd jest ważny, ale to tylko warstwa, a związki tworzy się wchodząc głębiej w człowieka. Kto pomyślał o seksie, to już tłumaczę, to metafora była. Seks też piękna sprawa, ale kurewsko fajne jest, jak po tym seksie masz o czym z drugą osobą porozmawiać.
W czym zatem się zakochać? Subiektywnie?
W człowieku. W sercu, w myślach. W tym dreszczu, który przebiega przez ciało, kiedy widzisz wiadomość na telefonie, w emocjach, jakie na Ciebie spływają, kiedy ten ktoś jest blisko. W zapachu, który rozpoznasz, kiedy tylko się pojawia obok. W tonie głosu, kiedy wypowiada Twoje imię. W sposobie poruszania się. W dotyku, w spojrzeniu, w skórze, w oczach, w dłoniach. W tym pieprzyku, o którym wiesz tylko Ty. W bliznach, które można całować. W myślach, które warto znać na wylot. W charakterze, w sposobie bycia, w podejściu do życia. Można się zakochać w milionie rzeczy, które dla Ciebie będą wydawały się wyjątkowe, chociaż na co dzień nie dostrzeże ich nikt.
Uważam, że taki sposób “zakochania” gwarantuje to, że nawet po latach można powiedzieć “to jest mój człowiek, jest ze mną tyle lat i wciąż mnie fascynuje. To mój człowiek”. Można tak powiedzieć serio, a potem można się udać na wspólny spacer. Gonić po parku, Ty z balkonikiem, a ona na wózku, albo odwrotnie. Można urządzać bieg w deszczu o kulach. Grać w kalambury bez okularów w nadziei, że coś się zobaczy. Można razem rzucać do szklanki swoimi sztucznymi szczękami. Upijać bilobilem, najebać geravitem! Wtedy można mówić sobie milion razy “kocham Cię”, bo Alzheimer sprawia, że nigdy nie jest się pewnym, czy już się to mówiło.
We dwoje. Po latach z taką samą energią i uczuciem w sercu.
A teraz spójrz, nie chodzi tutaj o to, czy zostaniesz moim patronem lub postawisz wirtualną kawę… Chodzi o to, że mnie wesprzesz, pokazując, że moje słowa mają dla Ciebie znaczenie i lubisz mnie czytać…
Kliknij i postaw mi wirtualną kawę!